Czy Morzu Bałtyckiemu zagraża katastrofa ekologiczna? Niektórzy sądzą, że będzie niebawem!
Pewien polski podróżnik i fotograf wybrał się na spacer brzegiem Bałtyku. Dodajmy, że przeszedł całą jego linię brzegową. O tym, co zauważył i co go przeraziło, opowiedział ze szczegółami. I nie są to dobre prognozy. Grozi nam klimatyczna katastrofa.
Kim jest ten śmiałek?
To Mateusz Waligóra, który specjalizuje się w podróżach na najbardziej odludne części świata. Przejechać na rowerze australijską Canning Stock Route? – bez problemu. Przejść mongolską część pustyni Gobi? Pikuś! Pandemia sprawiła, że jego plany kolejnych zagranicznych wypraw musiały zostać odłożone w czasie. Postanowił więc rozejrzeć się po swoim własnym kraju. W ubiegłym roku wybrał się więc na wędrówkę wzdłuż Wisły, od jej źródła aż do ujścia. W 2021 roku obrał inny kierunek – długi spacer polskiego wybrzeża, aż do Piasków na granicy z Rosją.
Nie pierwszy, nie ostatni
Jak sam podróżnik mówi, jego wędrówka nie była wcale osamotniona. Wielbicieli marszu wzdłuż polskiego wybrzeża Morza Bałtyckiego jest sporo. Jedni idą, inni jadą na rowerach, byli również i tacy, którzy tę trasę chcieli przebyć na motorze czy hulajnodze elektrycznej. W tym czasie Waligóra zakochał się w krajobrazach i zmieniających się warunkach. Niestraszne były mu kapryśna pogoda i niejednokrotnie spanie w namiocie skąpanym w rzęsistym deszczu.
Fotograf jednak zwraca uwagę na to, jak zanieczyszczamy nasz Bałtyk. Wpływają do niego ogromne ilości zanieczyszczeń z azotem i fosforem na pierwszym planie. To właśnie przez nie latem mamy do czynienia z atakami sinic, glonów i innych szkodliwych dla organizmów żywych zdarzeń. Jeżeli nie zareagujemy na to teraz, za kilkanaście lat takie kurorty jak Kuźnicą czy Chałupy mogą na zawsze stracić swój naturalny urok i kształt.