Na Bałtyku będziemy gościć kanadyjską fregatę. Wszystko przez inwazję Rosji na Ukrainę
Kiedy na początku marca Federacja Rosyjska dokonała zbrojnej napaści na Ukrainę, cały świat wstrzymał oddech. Coraz to nowe koncerny nakładały sankcje karne, na które sama Rosja również nie pozostała obojętna. Wiadomo było od razu, że równowaga sił została zaburzona. Aby przywrócić właściwe proporcje, na wodach morza Bałtyckiego będzie pływać kanadyjska fregata.
HMCS Halifax
Kanadyjska fregata będzie stacjonować na bałtyckich wodach przez najbliższe sześć miesięcy. Kiedy minister obrony Kanady, Anita Anad żegnała marynarzy w porcie, jasno doprecyzowała jej cel. Jest nim pomoc Europie w utrzymaniu siły i suwerenności w związku z nielegalnym atakiem Rosji. To tylko hipotetyczna pomoc krajom takim jak Łotwa, Estonia oraz Litwa i Polska, na wypadek eskalacji konfliktu na te kraje.
Zmienione plany
Wcześniej zakładano, że HMCS Halifax wypłynie na Morze Śródziemne i dołączy do stacjonującej tam HMSC Montreal. Jednak zbrojna napaść Rosji na Ukrainę zmieniła wszystkie plany. Jednostka ma wspierać więc w działaniach zabezpieczających oraz odstraszających przed ewentualną napaścią.
Nikt nie wie, w którą stronę pójdzie konflikt na Ukrainie i kiedy właściwie się skończy. Najgorszym z możliwych byłaby eskalacja konfliktu na sąsiednie kraje. Bo o ile politycy w swym szaleństwie podejmują decyzje, o tyle najczęściej cierpią na tym zwykli, niewinni ludzie. Kanadyjska fregata będzie pływać na bałtyckich wodach w ramach operacji „reassurance” prowadzonej przez NATO.
Szukasz więcej informacji z regionu? Zobacz portal halogdansk.pl